Słynne powiedzenie, że kobieta starzeje się od szyi, niestety, nie jest pozbawione logiki. Na szyi bowiem znajduje się bardzo mało gruczołów łojowych, niewiele włókien kolagenu i elastyny. Pomijam fakt, że mięśni na niej, jak na lekarstwo i zazwyczaj zapominamy o nich – ćwiczymy nogi, brzuchy, pośladki, a szyja i podbródek “leżą odłogiem”. Zimą motamy ją w szale i golfy, latem narażamy na silne działanie słońca, więc nic dziwnego, że często już po 30′ nasze szyje zdobią “naszyjniki Wenus”, czyli poziome zmarszczki, pogłębiające się z każdym rokiem. Nazwa może ładna, ale efekt wizualny niekoniecznie…
W związku z tym, że lepiej zapobiegać, niż leczyć, warto zafundować szyi specjalne kosmetyki. Ja skończyłam właśnie pierwsze opakowanie kremu do szyi i podbródka z serii “Dreams” firmy ATW BeautyLab (obecnie już Organic Life). Przyznam, że nie ograniczałam się tylko do szyi i podbródka, ale stosowałam go także na dekolt, ponieważ niezmiennie twierdzę, że twarz kobiety zaczyna się… tuż nad biustem! Może właśnie dlatego, że nigdy nie zapominałam o dekolcie, nie muszę się go wstydzić, będąc już po 50′ ;)
Krem zawiera mnóstwo wysoko skoncentrowanych wyciągów botanicznych i innych cennych składników, w tym m. in. : ruszczyk kolczasty, oczar wirginijski, rdest ptasi, bluszcz pospolity, wąkrotę azjatycką, zieloną herbatę, paulinię guaranę, oleje z pestek winogron, orzeszków makadamia, słodkich migdałów, kokosowy, witaminy A i E, lecytynę, D-panthenol, magnez oraz promotor syntezy kolagenu (DPHP).
Jak zapewnia producent, dzięki bogactwu w/w składników, krem wygładza zmarszczki, poprawia owal twarzy, zapewnia jędrność podbródka i szyi, przywraca gładkość i sprężystość skóry, likwiduje obrzęki, zwiększa gęstość naskórka, działa silnie antyoksydacyjnie. To sprawia, że jest idealnym kosmetykiem również podczas kuracji odchudzających!
Jak wszystkie kosmetyki ATW, nie zawiera pochodnych ropy naftowej, parabenów, silikonów, GMO, PEG-ów, wazeliny. Jest idealny dla wegan i wegetarian.
Tyle producent, a jakie są moje wnioski po zużyciu pierwszego słoiczka?
Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy po otwarciu opakowania, był cudny kolor. Przyzwyczajona do wszędobylskiego kolory białego, uśmiechnęłam się na widok specyfiku w odcieniu jasnego beżu. Jedynym minusem -ale to z mojej winy- było lekko zabrudzone ramiączko stanika. Pierwszą aplikację czyniłam bowiem w staniku i zamachnęłam się nie tam, gdzie trzeba :) W sumie, nic się nie stało, ponieważ okazało się, że plamka zeszła w praniu bez problemu, ale kolejne wklepywania robiłam już bez zbędnej odzieży. Krem po wchłonięciu nie plami już niczego, więc spokojnie…
Wydajność – zaskakująco wysoka! Mimo, iż w moim przypadku do szyi i podbródka dochodził cały dekolt, opakowanie starczyło naprawdę na długo! A, i jeszcze coś – należę do bardzo nielicznej grupy kobiet, które pod pojęciem “szyja”, rozumieją też kark! Tak! Może to głupie, ale ja kosmetyki do pielęgnacji szyi nanoszę tak z przodu, jak i z tyłu :)
Skuteczność? Należę do osób szczupłych, nie mam problemu z tzw. drugim podbródkiem, więc krem nie miał mi czego “podnosić” i “wyszczuplać”, ale faktem jest, że ładnie zarysował mi okolice żuchwy, skóra na szyi i dekolcie wyładniała, stała się zdecydowanie bardziej napięta i gładka.
Podsumowując: polecam każdej kobiecie, która już dba o szyję, dekolt i podbródek, jak też tej, która dopiero postanawia wdrożyć kosmetyki, poświęcone tym partiom ciała.
Zarówno ten krem, jak również pozostałe kosmetyki Organic Life (kiedyś ATW BeautyLab), możesz kupować z rabatem 20%, rejestrując się bezpłatnie i niezobowiązująco pod linkiem:
https://shayneen.organiclife.com.pl/register.html
EDIT:
Krem nie jest już, niestety, dostępny w ofercie marki Organic Life, nad czym ubolewam, ponieważ był naprawdę świetny. Mimo wszystko zostawiam ten wpis na blogu, gdyż może się zdarzyć, że ktoś z konsultantów lub partnerów firmy ma jakiś egzemplarz na sprzedaż.